Jestem fryzjerką. Zawód ten wymaga ode mnie wielogodzinnego stania. Efekt? Mam 40 lat i bardzo źle wyglądające żylaki. Mogłam się domyślić, że się u mnie pojawią, nie tylko ze względu na rodzaj wykonywanej pracy, ale też obciążenie genetyczne. Lekarz zalecił mi stosowanie rajstop na żylaki. Czy okazały się skuteczne?
Jakie rajstopy na żylaki wybrać?
Flebolog (specjalista zajmujący się diagnozowaniem i leczeniem chorób żylnych) w trakcie wizyty wspomniał o rajstopach. Najpierw pomyślałam, że to żart, ale potem okazało się, że faktycznie są skuteczne. W tej klasie produktów znajdują się rajstopy profilaktyczne o słabym ucisku (poniżej 17 mmHg). Są one przeznaczone dla osób, u których wyższe jest ryzyko pojawienia się choroby żylnej. Warto je stosować również wtedy, gdy zobaczymy na nogach pajączki. W moim przypadku było już na to za późno. Polecane rajstopy na żylaki, które w moim przypadku zdały egzamin, to tzw. rajstopy o wyższym stopniu kompresji. W przypadku lekkich żylaków polecane są wyroby o ucisku ponad 15 mmHg. Łagodzą obrzęk, minimalizują też uczucie ciężkości nóg. Jeśli choroba jest zaawansowana, zaleca się zakup rajstop w II klasie kompresji (o ucisku powyżej 20 mmHg). Ich noszenie jest wskazane również po zakrzepowym zapaleniu żył, a także przed i po operacji żylaków. Jako kobieta obawiałam się, że rajstopy na żylaki będą wyglądać na mnie źle i co więcej, od razu będzie wiadomo, że mam ten wstydliwy problem. Ale szybko okazało się, że moje obawy są nieuzasadnione. Rajstopy tego typu występują w wielu różnych kolorach, a przy tym doskonale przylegają do ciała, modelując tym samym sylwetkę.
Moje problemy z żylakami może nie zniknęły, ale na pewno stały się mniej dokuczliwe. Nogi już mnie nie bolą, są mniej obrzęknięte. Zakładam rajstopy na żylaki do pracy, ale dzięki ich nowoczesnemu wyglądowi zupełnie nie różnią się od tradycyjnych pończoch.